Gatunek: powieść gotycka, thriller psychologiczny
Motywy: zbrodnia, tajemnice rodzinne, bohaterowie mieszkają w odizolowanym domu, agorafobia.
„Zawsze mieszkałyśmy w zamku” to dziwna i bardzo tajemnicza powieść gotycka, co do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony Shirley Jackson mocno mnie zaintrygowała, tworząc historię pełną niedomówień i niepokojących scen, z drugiej finał powieści bardziej mnie rozczarował niż usatysfakcjonował.
W pewnym amerykańskim miasteczku,
w odosobnionym, eleganckim domu mieszkają trzy osoby – osiemnastoletnia Mary
Katherine Blackwood, jej starsza siostra Constance oraz ich wujek Julian. Od
lat Blackwoodowie, potomkowie jednej z najmajętniejszych rodzin w okolicy, są
ofiarami ostracyzmu i jawnej niechęci ze strony lokalnych mieszkańców, dlatego
mury rezydencji opuszcza tylko Mary, która wydaje się najbardziej odporna na ich
pełne okrucieństwa i złośliwości zaczepki. Już od pierwszych stron powieści
czytelnik zaczyna zadawać sobie pytanie: „Dlaczego Blackwoodowie są tak źle
traktowani?”.
„Zawsze mieszkałyśmy w zamku” to opowieść o nienawiści oraz rodzinnej tajemnicy. Czytelnik poznaje tę historię oczami Mary Katherine – niezwykle złożonej, a zarazem niepokojącej postaci, w której dziecięca wyobraźnia i zachowanie mieszają się z zaskakująco okrutnymi i wypełnionymi brutalnością myślami. Jedną z niebywałych zalet tego tytułu zdecydowanie są wykreowane przez Shirley postacie – intrygująca, a zarazem mocno niepokojąca narratorka, jej skryta, cierpiąca najprawdopodobniej na agorafobię siostra i chory, ale posiadający w sobie łobuzerską iskrę wujek Julian. Poznawanie tych bohaterów w trakcie rozwoju fabuły dostarczyło mi mnóstwo przyjemności i satysfakcji.
Obowiązkowym punktem obecnym w każdej gotyckiej powieści jest mroczna tajemnica, w tym tytule również nie zabrakło tego elementu. W rodzinie Blackwoodów doszło do tragedii, której przebieg czytelnik poznaje przede wszystkim z rozmów postaci. Bardzo podobał mi się sposób w jaki autorka stopniowo odkrywała sekret tej rodziny.
Shirley Jackson napisała intrygującą powieść, która dla mnie niestety w okolicach finału zaczęła tracić swój urok. Moment kulminacyjny oraz zakończenie pozostawiły mnie z poczuciem, że pisarka chyba nie do końca miała pomysł, na zamknięcie swojej opowieści. Nie do końca wyszło jej również budowanie napięcia i narastającego poczucia grozy, które według mnie są obowiązkowymi elementami gotyckiej powieści.
Trudno mi jednoznacznie ocenić „Zawsze mieszkałyśmy w zamku”. Odnalazłam w tej powieści elementy, które bardzo mi się podobały, ale były w niej również takie, które wzbudziły moje rozczarowanie. Myślę, że ten tytuł całkiem dobrze wypada jako thriller psychologiczny, natomiast powieść gotycka raczej z niego średnia.
Hmm nie miałam jeszcze okazji przeczytać tej książki. I póki co nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuń