O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana.
Masz osiem dni i osiem wcieleń.
Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą.
Zrozumiano? W takim razie zaczynamy…
„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to wybitnie udamy mariaż powieści kryminalnej z elementami fantastycznymi i powieścią gotycką. Jestem tym tytułem zachwycona!
Akcja książki Stuarta Turtona rozgrywa się w odizolowanej od świata, położonej wśród lasów, podupadającej posiadłości należącej do państwa Hardcastle. Główny bohater zostaje uwięziony przez tajemniczą siłę w mrocznych murach Blackheat House, by rozwiązać tajemniczą sprawę śmierci córki gospodarzy. Aiden Bishop rozpoczyna walkę z czasem i ze śmiertelnie groźnymi przeciwnikami, którzy zostali uwięzieni w domostwie razem z nim. O akcji tej powieści nie można powiedzieć więcej, by przypadkiem nie zdradzić przyszłym czytelnikom zbyt wiele. Zawartą w książce tajemnicę koniecznie trzeba odkryć samodzielnie!
„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” jest debiutem literackim Stuarta Turtona, debiutem wyśmienitym i dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach, którego konstrukcja skojarzyła mi się z mechanizmem zegarowym, w którym każdy element musi być do siebie perfekcyjnie dopasowany, by urządzenie działało prawidłowo. Historia stworzona przez Stuarta Turtona jest właśnie taka - doskonała w najdrobniejszym szczególe. Dałam się całkowicie uwieść tej opowieści. Cenię ten tytuł za genialną i złożoną zagadkę kryminalną, za mroczny i duszny klimat rodem z powieści gotyckiej, za obecny w niej nastrój grozy i rosnącego napięcia, za genialne wykorzystanie motywu pętli czasowej oraz świetną kreację głównego bohatera. Dla mnie ten utwór to arcydzieło literatury kryminalnej!
Jeśli jesteście fanami złożonych zagadek kryminalnych,
kochacie powieści gotyckie i nie straszna Wam odrobina fantastyki, gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Siedem śmierci
Evelyn Hardcastle”! Ja nie mogłam oderwać się od lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz