Cykl: Igrzyska śmierci (tom 1)
Wydawnictwo: Media Rodzina
Łączny czas nagrania: 13 godzin 29 minut
Lektor: Anna Dereszowska
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z
imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne
władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej
daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę
między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w
Igrzyskach śmierci, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo
przez telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest
szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą
siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss
po śmierci ojca jest głową rodziny - musi troszczyć się o młodszą
siostrę i chorą matkę, a jest prawdziwa walka o przetrwanie...
Kto nie zna lub nigdy nie słyszał o „Igrzyskach śmierci”
Suzanne Collins? Podejrzewam, że niewiele jest takich osób wśród moli książkowych.
Jeśli nie czytaliście, to pewnie i tak słyszeliście o tej serii powieści
dystopijnych, bo swego czasu było o niej naprawdę głośno. Zawsze podchodziłam z
dystansem do mega popularnych tytułów (Harry Potter, Grey, Zmierzch), więc i
tym razem nie spieszyłam się z lekturą w okresie, w którym wszędzie trąbiono o Igrzyskach.
O serii przypomniałam sobie teraz, przy okazji zbliżającej się premiery
ekranizacji drugiej części ostatniego tomu serii.
Trochę żałuję, że zanim sięgnęłam po papierowy pierwowzór „Igrzysk
śmierci” oglądałam ekranizację, która dość wiernie odwzorowała wydarzenia
przedstawione w powieści. Zaspoilerowałam sobie w ten sposób lekturę i nie
miałam już takiej frajdy z poznawania fabuły – wiedziałam, co się stanie i jak
zakończy się historia; nie wpłynęło to zbytnio na moją końcową ocenę książki,
ale naprawdę mi szkoda, że na własne życzenie pozbawiłam się efektu zaskoczenia
wywoływanego przez wprowadzone przez pisarkę zwroty akcji.
Akcja powieści rozgrywa się w bliżej niesprecyzowanej
przyszłości. Na gruzach Ameryki powstało państwo Panem, w którym twardą ręką
rządzi prezydent Snow. Nadchodzi czas Głodowych Igrzysk, krwawego turnieju, w
którym udział biorą dzieci pomiędzy 12 i 18 rokiem życia. Igrzyska mają trzymać
dwanaście dystryktów w szachu i przypominać, jak kończy się nieposłuszeństwo i próba
buntu. Dzieci stają się trybutem, ich życie stanowi źródło rozrywki dla
mieszkańców Kapitolu, jest także zapłatą za bunt, do którego doszła na
terytorium państwa 74 lata temu.
Szesnastoletnia Katniss Everdeen zgłasza się na ochotnika do
uczestnictwa w Igrzyskach, kiedy wylosowana zostaje jej młodsza siostra. Młoda,
zamknięta w sobie dziewczyna, która doskonale strzela z łuku, da z siebie
wszystko by wrócić do rodziny. Wygrana w Igrzyskach nie będzie jednak łatwa –
jak zabijać inne dzieciaki, jeśli nie ma się w sobie instynktu mordercy,
jak wymierzyć strzałę w chłopaka, który ocalił ją kiedyś przed śmiercią
głodową, a który razem z nią trafił na najeżoną pułapkami arenę, chłopaka,
który wyznał jej miłość? Kto czytał powieść doskonale wie, jak rozwiną się
wypadki. Kto nie miał jeszcze okazji poznania „Igrzysk śmierci”, a planuje
zapoznać się z serią, ma przed sobą
emocjonującą i poruszająca opowieść o przyjaźni, miłości i trudnej, pełnej rozterek
walce o przeżycie.
„Igrzyska śmierci” są cyklem skierowanym głównie do
nastolatek, ale i starszy czytelnik może odnaleźć w lekturze tej serii mnóstwo
przyjemności. Powieści niezwykle wciągają i warto zabrać się do lektury mając
wszystkie tomy na półce.
Pierwszy tom cyklu autorstwa Suzanne Collins poznawałam w
wersji audio. W rolę narratorki, a zarazem głównej bohaterki, wcieliła się Anna
Dereszowska. Aktorka ma całkiem przyjemny głos, audiobooka słucha się dobrze,
choć fanów może drażnić niewłaściwa wymowa imienia jednego z bohaterów. Sama
czasami mam problemy z prawidłową wymową obcych imion, więc mam ochotę
usprawiedliwić lektorkę, ale z drugiej strony można postawić w tym miejscu zarzut
o niedokładne odrobienie pracy domowej przez Dereszowską. Mnie wymowa nie
przeszkadzała, ale miłośniczki Peety Mellarka mogą być niezadowolone.
Książka przeczytana w ramach wyzwania 2015 Reading Challenge - książka polecona przez przyjaciela.
Czytałam kilka lat temu cała trylogię na raz. Bardzo mnie wciągnęła, zwłaszcza właśnie pierwszy tom:)
OdpowiedzUsuńTeż słuchałam/czytałam całość na raz. Najbardziej wciągnął mnie "Kosogłos". Finałowa część serii była niezwykle emocjonująca (ryczałam jak bóbr przez znaczną część lektury).
UsuńZapraszam na konkurs ;)
OdpowiedzUsuńDo wygrania Carol Cassella "Złączeni"!
http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/10/konkurs-z-carol-cassella-zaczeni.html
Pozdrawiam
"Igrzyska" zrobiły na mnie duże wrażenie. Nawet nie wiem kiedy przeczytałam 3 tomy! Były postacie, z którymi się zżyłam (achhh Finnick), Katniss wielokrotnie mnie denerwowała (zwłaszcza jeśli chodzi o miłosne niezdecydowanie). Zawód sprawiła mi ekranizacja... Jakieś to takie płytkie było (podobne odczucia miałam po obejrzeniu filmu "Złodziejka książek"). Coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie powinno się oglądać filmowych wersji ulubionych książek (ewentualnie przed seansem obżerając się magnezem i melisą :P), bo tylko człek się denerwuje. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki z serii wessały mnie jak bagno - to bardzo wciągająca i wzruszający cykl, autorka zadbała rozwój postaci i ukazanie jak wpłynęły na nich tragiczne wydarzenia, w których brali udział."Kosogłsos" tak mnie wzruszył, że ledwo mogłam czytać, miałam ściśnięte gardło a z oczu lały się łzy.
UsuńFinnick rządził ;) Szkoda, że autorka rozwiązała jego wątek w taki, a nie inny sposób :(
Mnie ekranizacje się podobały, bo pokazywały kulisy historii, sceny, których w książce nie było widać ze względu na pierwszoosobową narrację. Oczywiście ekranizacje nie są idealne, kilka rzeczy wyobrażałam sobie inaczej, ale mnie specjalnego zawodu nie sprawiły.
O nie, za Peetę bym udusiła :D Dlatego ja nie lubię audiobooków, bo często się do czegoś przyczepiam - a to nieodpowiednie emocje, a to głos jakiś taki nie bardzo,a to wymowa zagranicznych słów leży i kwiczy :D
OdpowiedzUsuńMnie musi podejść lektor. Jeśli głos czytającego nie przypadnie mi do gustu, ze słuchania nici. Interpretacja Dereszowskiej mi się podobała, choć w dwóch momentach rzeczywiście przeszkadzała mi zbytnia ekspresywność - krzyk lektorki podczas starcia Katniss z Clove brzmiał dla mnie nieco komicznie, zwłaszcza, że imię bohatera, które wykrzykiwała brzmiało nie tak jak trzeba.
UsuńWysłuchałam całości, nie rozpraszałam się, nie czułam w żadnym momencie, że muszę przerwać słuchanie, bo muszę odpocząć od głosu aktorki, więc uważam, że było dobrze.