niedziela, 9 czerwca 2013

"U Martwych w Dallas" Charlaine Harris

Seria: Sookie Stackhouse (tom 2)
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2009

Niesamowita kontynuacja Martwego aż do zmroku Gdy wampir prosi Sookie Stackhouse, by za pomocą swego telepatycznego daru odnalazła kolejnego zaginionego wampira, kelnerka zgadza się pod jednym warunkiem. Żaden z ludzi zamieszonych w sprawę nie zostanie zabity… Cóż… łatwiej powiedzieć niż zrobić.



Przebywanie w towarzystwie wampirów nie należy do najbezpieczniejszych zajęć. Kiedy mityczna kreatura postanawia wykorzystać twoje ciało jako materiał do przekazania wiadomości wampirzemu przywódcy Strefy Piątej, robi się wyjątkowo krwawo i  nieprzyjemnie, a to dopiero początek kłopotów…

Sookie Stackhouse nie planowała zawierania bliższej znajomości z miejscową grupą krwiopijców. Dwudziestopięciolatkę całkowicie zadowalała znajomość z jednym wampirem, który stał się jej chłopakiem. Niestety prosta kelnerka posiada niesamowity dar, który stanowi łakomy kąsek dla społeczności wampirów. Sookie zostaje zmuszona do zawarcia umowy z szefem lokalnej grupy wampirów – Erikiem. W zamian za możliwość prowadzenia spokojnego życia u boku Billa, dziewczyna zobowiązała się stawić na każde wezwanie właściciela baru „Fangtasia”. Tym razem Eric „wypożycza” telepatkę wampirom z Dallas. Kobieta wraz z Billem udają się do Strefy Szóstej, gdzie mają pomóc miejscowym wampirom w odnalezieniu zaginionego brata. Sookie wpada w nie lada kłopoty – kelnerka cudem uniknie śmierci i zaciągnie kolejny dług wdzięczności u całkiem nowej grupy fantastycznych stworzeń. 

„U Martwych w Dallas” to drugi tom serii opowiadającej o przygodach dwudziestopięcioletniej telepatki Sookie Stackhouse. Bardzo lubię cykl stworzony przez Charlaine Harris i, choć nie zalicza się on do literatury wysokich lotów, przy lekturze tych książek wybornie spędzam czas. Jest mrocznie i niebezpiecznie. Dla przeciwwagi, w wielu momentach jest bardzo zabawnie. Jest dramatyzm, przygoda i spora dawka erotyki – w serii o wampirach z Południa odnajduję wiele atrakcyjnych elementów.   

Książkom wchodzącym w skład cyklu można zarzucić nadmierną prostotę i pewien prymitywizm narracji, główną bohaterkę wielu czytelników może uznać za stereotypową blondynkę – mnie prosty styl Harris nie przeszkadza. Historia wykreowana przez pisarkę jest dla mnie na tyle atrakcyjna i wciągająca, że nie zwracam uwagi na niedociągnięcia.

„U Martwych w Dallas” czytałam zaraz po skończeniu „Martwego aż do zmroku” i ten fakt niewątpliwie wpłynął na mój odbiór drugiego tomu serii – przyzwyczaiłam się do stylu bycia głównej bohaterki, przyzwyczaiłam się do prostoty języka, więc te dwa elementy nie irytowały mnie i szczerze mówiąc przestałam zwracać na nie uwagę.

Drugi tom przygód kelnerki z Bon Temps niezmiernie przypadł mi do gustu. Przy lekturze świetnie się bawiłam. Na pewno sięgnę po kolejne części, które już od jakiegoś czasu stoją u mnie na półce i czekają na swoją kolej.  
 

6 komentarzy:

  1. Na dłuższy czas mam dosyć tematu wampirów. Poza tym prosta narracja mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie, wampiry nie grają mi w duszy. Ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat bardzo lubię powieści o wampirach. Cykl o Sookie podoba mi się tym bardziej, że autorka kreuje wampiry zgodnie z klasycznym wzorcem - żadnego chodzenia po słońcu i błyszczenia ;)

      Usuń
  3. serial oglądam, ale na książki chyba byłoby mi szkoda czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial nie jest wierną adaptacją powieści. Wiele wątków w ekranizacji rozwija się całkowicie inaczej niż w powieści.

      Jeśli nie masz ochoty na zapoznanie się z książkowym pierwowzorem "True blood", to nie będę cię namawiała :)

      Usuń