Seria: Dziewczyny nie płaczą (tom 8)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 416
Rok wydania: 2013
Styl Janet Evanovich sprawia, że jej książki czyta się jak kolejne odcinki dowcipnego serialu kryminalnego.
Życie nie rozpieszczało Stephanie Plum. Jednak postanowiła chwycić
byka za rogi i zostać agentem do spraw windykacji poręczeń, mówiąc
prościej: łowcą nagród. We wszystkim, co robi, wspiera ją babcia
Mazurowa, jest prawie jak anioł stróż, tyle, że wścibski.
Oczywiście nikt nie jest doskonały – nie da się zadowolić
jednocześnie dwóch konkurujących ze sobą amantów i biegającego w swoim
kółku głodnego chomika.
Trzeba jeszcze pamiętać o spluwie, że jest… najczęściej w słoju po ciasteczkach.
Każda książka to odrębna historia, inne przygody i… sport.
Schematyczność bywa dla literatury zabójcza. Ile razy można
czytać o tym samym? Jak nie znudzić się, kiedy jakaś książka wydaje się kopią
poprzedniej? Wykorzystywanie tych samych motywów często zniechęca czytelnika do
lektury. Najgorzej jest chyba, gdy powtarzalność wątków i chwytów literackich
staje się domeną i znakiem rozpoznawczym jednego autora. Ale uwaga, istnieją
wyjątki od tej reguły! Istnieją autorzy piszący powieści schematyczne, które
posiadają jednak genialnie wciągające fabuły. Janet Evanovich jest jedną z
takich autorek.
Każdy kolejny tom serii o przygodach Stephanie Plum to
powtórzenie tych samych motywów. Sięgając po powieści z serii można być niemal
stuprocentowo pewnym, że pechowa łowczyni nagród wpląta się w nieciekawą,
kryminalną historię, zostanie w widowiskowy sposób pozbawiona samochodu, poszukiwani
przez nią przestępcy sprawią jej sporo problemów, ktoś włamie się jej do
mieszkania, a do tego czeka ją spora dawka rozterek natury romantyczno-erotycznej. Schemat goni
schemat, a czytanie serii tom po tomie może zniechęcić czytelnika, choć każda
część jest diablo zabawna. Rada – nie czytajcie zbyt wielu tomów „Dziewczyny
nie płaczą” na raz. Róbcie sobie przerwy pomiędzy lekturą kolejnych części, a
nie poczujecie znużenia lekturą.
Po „Ósemka wygrywa” sięgnęłam kilka miesięcy po przeczytaniu
siódmego tomu cyklu. Zrobienie sobie dłuższej przerwy od Stephanie Plum było strzałem w
dziesiątkę. Muszę przyznać, że na nowo odkryłam magię powieści Evanovich. Ósmy
tom serii wciągną mnie i rozbawił do łez. Ryczałam ze śmiechu.
Sąsiadka państwa Plum prosi naszą bohaterkę o odnalezienie
jej córki i wnuczki, które zniknęły. Evelyn znika razem z Annie wkrótce po rozwodzie, zapominając o kaucji rodzicielskiej, którą poręczyła jej matka. Mabel
Markowitz obawia się, że jej córce mogło stać się coś złego, dlatego prosi "doświadczoną" łowczynię nagród o pomoc w poszukiwaniach.. Steph nawet nie
przypuszcza, że po raz kolejny włazi w cuchnące bagno. Ktoś zostawia jej w
domu i samochodzie przerażające prezenty, śledzą ją faceci przebrani za zwierzęta
i byłych prezydentów. Prawnik Evelyn postanawia zostać jej asystentem. Komandos pragnie odebrać od bohaterki dług, co wywołuje u Śliweczki jednocześnie
niepokój i podniecenie. Dzieje się dużo, a czytelnik ma zagwarantowany ubaw po
pachy. Jest ciekawie, momentami romantycznie, czasem przerażająco, w zdecydowanej
większości powieści komediowo. Strasznie mnie korci, by opisać którąś z zabawniejszych scen, ale nie chcę popsuć niespodzianki czytelnikom, którzy lekturę tej powieści mają jeszcze przed sobą.
Jeśli poszukujecie zabawnej, odprężającej lektury, to gorąco
polecam sięgnąć po „Ósemka wygrywa” oraz pozostałe tomy cyklu „Dziewczyny nie
płaczą”.
Książka przeczytana w ramach wyzwania 2015 Reading Challenge - książka którą mam, ale jeszcze nie czytałam.
hoho, to już 8 tom? trzeba się w końcu zakręcić wokół pierwszego ;D
OdpowiedzUsuńW Polsce mamy wydanych już 14 tomów! Również mam zaległości ;)
Usuń