Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2016
Ten dom nie zamierza ciepło przyjąć swoich nowych lokatorów. Ollie
Harcourt na widok imponującej georgiańskiej posiadłości położonej na
wzgórzu Cold Hill nie może powstrzymać entuzjazmu. Oczami wyobraźni
widzi swoją szczęśliwą rodzinę odpoczywającą na tarasie z widokiem na
jezioro, córkę biegającą z psami po ogromnym ogrodzie, szyld firmy
dumnie wiszący nad bramą wjazdową… Ten dom to marzenie! Żona Olliego,
Caro, podchodzi do przeprowadzki mniej optymistycznie, a dwunastoletnia
córka, Jade, nie jest zadowolona z rozstania z przyjaciółmi.
Ale od pierwszego dnia staje się jasne, że Harcourtowie nie są jedynymi mieszkańcami Cold Hill. Gdy dom zwraca się przeciwko nim, nie pozostaje nic innego, jak pogrążyć się w jego mrocznej historii...
„Dom na wzgórzu” autorstwa Petera Jamesa to klimatyczna
powieść grozy, w której pojawia się jeden z moich ulubionych wątków w tym gatunku
literackim, a mianowicie wątek nawiedzonego domu. Nic nie przeraża mnie tak,
jak myśl, że miejsce mające być oazą spokoju i bezpieczeństwa może okazać się
niebezpieczną pułapką, w której działają tajemnicze, nadnaturalne siły wrogo
nastawione do mieszkańców. Muszę powiedzieć, że James umiejętnie wykorzystał
ten motyw, tworząc z „Domu na wzgórzu” niepokojącą, wywołującą gęsią skórkę
opowieść o duchach.
Tytułowy dom na wzgórzu to georgiańska, podupadła posiadłość
zbudowana na szczycie wzgórza Cold Hill. Potencjał imponującego domostwa dostrzega
rodzina Harcourt’ów. Ollie i Caro nawet nie podejrzewają, że kupując rezydencję
popełniają największy błąd w swoim życiu, stara posiadłość skrywa bowiem
mroczny sekret, który może ich zniszczyć. Szybko okazuje się, że Harcourtowie
nie są jedynymi mieszkańcami domu na wzgórzu. W posiadłości zaczynają dziać się
rzeczy, które trudno racjonalnie wyjaśnić. Każdy kolejny incydent wzmaga w
bohaterach poczucie niepewności i zagrożenia. Ze strony na stronę wzrasta
mroczna, dusząca atmosfera.
Peter James napisał całkiem udaną powieść grozy –
rzeczywiście odczuwałam niepokój i
strach podczas lektury. Autor celnie trafił w mój gust czytelniczy. Szybko wczułam
się w wykreowaną przez pisarza atmosferę wypełnioną niepewnością i narastającym
poczuciem zagrożenia. Z niepokojem śledziłam kolejne poczynania mieszkańców
domu Cold Hill – zarówno tych żywych, jak i tych bardziej tajemniczych sił
uwięzionych w murach posiadłości. Bardzo podobał mi się obecny w fabule motyw związany
z czasem. Jedynie finał powieści przyniósł mi małe rozczarowanie, gdyż zabrakło
mi w nim mocnego punktu kulminacyjnego.
Podsumowując. „Dom na wzgórzu” okazał się przyjemną i
przerażającą powieścią, której lektura zagwarantowała mi kilka godzin relaksu. To
fajna propozycja dla miłośników literatury grozy, którzy szczególnie lubią
motyw nawiedzonych budynków.
Lubię książki Jamesa a że ostatnio mam ciągoty do powieści grozy, to pewnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam :)
Usuń