Wydawnictwo: Titan Books
Liczba stron: 336
Rok wydania: 2016
„Alicja w Krainie Czarów” jest baśnią, która stanowi
inspirację dla naprawdę pokaźnej liczby twórców zafascynowanych zwariowaną
historią wymyśloną przez Lewisa Carrolla. Opowieść o dziewczynce, która
wpadła do króliczej nory i odkryła świat przepełniony absurdem i szaleństwem
szczególnie przypadła do gusty zwłaszcza twórcom literatury grozy. Odnoszę
wrażenie, że duży wpływ na wzrost zainteresowania mrocznymi adaptacjami prozy
Carrolla wśród pisarzy i czytelników odegrała przede wszystkim wypuszczona w
2000 roku krwawa gra przygodowa „American McGee’s Alice”, która w pełni odkryła
przed publicznością mroczny potencjał baśni oksfordzkiego matematyka.
„Alice” pierwszy tom dylogii „Kroniki Alicji” autorstwa
Cristiny Henry to utwór grozy utrzymany w konwencji fantastycznej, w którym widać
wyraźną inspirację „American McGee’s Alice”. Podobnie jak bohaterka gry,
książkowa Alicja jest pacjentką szpitala psychiatrycznego. Fabuła, sposób w
jaki się rozwija, również bardzo mocno przywodzi na myśl przebieg scenariusza
gry, w którym Alicja przemieszcza się pomiędzy kolejnymi lokacjami, zabijając
swych wrogów i pozostawiając za sobą stosy trupów, by w finale zmierzyć się z
własną przeszłością i pokonać najsilniejszego przeciwnika.
Szesnastoletnia bohaterka powieści Christiny Henry w dniu
swoich urodzin wymknęła się do Starego Miasta – miejsca podzielonego na
terytoria zarządzane przez okrutnych bossów – skąd wraca pobita i złamana.
Trauma wymazała niemal wszystkie wspomnienia tej tragicznej wycieczki – poza
jednym. Mężczyzna, który skrzywdził Alicję miał królicze uszy. Oczywiście nikt
nie wierzy w fantastyczną opowieść nastolatki, w wyniku czego trafia ona do
ponurego szpitala psychiatrycznego, w którym spędzi następne 10 lat za
przyjaciela mając jedynie pacjenta z sąsiedniej sali, z którym rozmawia przez
mysią dziurę w ścianie.
Hatcher podobnie jak Alicja stracił pamięć. Nie wie kim był,
choć czasem czerwona mgła przesłania jego umysł i wtedy lepiej, by nikt się do niego nie
zbliżał. Czterdziestolatek wierzy, że pod szpitalem uwięziony jest potwór –
Jabberwock – który wykazuje coraz większą aktywność, co wpływa na zachowanie
mężczyzny, który w jakiś dziwny sposób jest połączony z mroczną bestią.
Pewnej nocy, kiedy Alicja śni o płomieniach, szpital staje w
ogniu, a jej i Hatcherowi udaje się uciec. Ku konsternacji dziewczyny ze
zgliszczy budynku wydostaje się jeszcze coś – okazuje się, że bestia z
koszmarów, o której mówił Hatch jest realna i tylko oni mogą ją powstrzymać. Alicja
razem ze swoim partnerem musi wrócić do miejsca, w którym przeżyła najgorsze
chwile życia, by zmierzyć się z powracającymi wspomnieniami i brutalnymi mężczyznami
pracującymi dla bossów, którzy wydają się doskonale znać bohaterkę. Alicja i Hatch
wyruszają w pełną pułapek, niebezpieczeństw i krwawych potyczek podróż po
labiryncie Starego Miasta. Trafiają do niezwykłych miejsc i spotykają nietuzinkowe
postacie, które muszą pokonać, by móc zrealizować swój cel.
„Alice” to powieść o brutalnej i krwawej fabule. Utwór jest adaptacją
utworu Carrolla, choć ja dostrzegam w nim więcej wątków zainspirowanych grą
„American McGee’s Alice” niż oryginalnym tekstem baśni – co w niczym nie
umniejsza tej historii. To moim zdaniem świetny horror, w którym autorka rewelacyjnie
poprowadziła fabułę. Czytałam z prawdziwą przyjemnością i polecam wszystkim
miłośnikom mocnej literatury. Mam nadzieję, że tytuł ukarze się kiedyś w
Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz