Liczba stron: 112
Rok wydania: 2017
Czasami chciałabym cofnąć czas, by przekonać się, jak
odebrałabym pewne powieści, gdybym przeczytała je dużo wcześniej – będąc na
przykład dzieckiem. Takie pragnienie szczególnie mocno towarzyszyło mi podczas
lektury „Koraliny” autorstwa Neila Gagmana.
„Koralina” to powieść grozy skierowana do młodego
czytelnika. Jedenastoletnia, rezolutna tytułowa bohaterka przenosi się z rodzicami
do nowego mieszkania, gdzie pewnego deszczowego dnia odkrywa drzwi prowadzące do
świata zamieszkanego przez mroczne odbicia mieszkańców domu. Kiedy rodzice
dziewczynki zostają porwani przez Drugą Matkę, Koralina udaje się do świata za
drzwiami, by stanąć do walki z zamieszkującymi go maszkarami i ich ocalić.
Książka jest niesamowicie cieniutka i ma bardzo prostą
fabułę. Obecne w niej wątki i sceny grozy może przeraziłyby dziecko, jednak u
mnie nie wywołały jakichś głębokich emocji . W wypadku tego tytułu zdecydowanie
bardziej przypadła mi do gustu jego animowana adaptacja, która została
wzbogacona o kilka wątków - obejrzana kilka lat temu bajka rzeczywiście mnie
przeraziła.
Zastanawiam się, jak odebrałabym „Koralinę”, gdybym
przeczytała ją w wieku 10-15 lat. Czy opowieść o Drugiej Matce przestraszyłaby
mnie i wywołała koszmary? Nabawiłabym się traumy? A może czułabym dreszczyk
emocji i z zapartym tchem śledziłabym historię jedenastolatki, marząc by
spotkała mnie podobna, niezwykła przygoda? Niestety nigdy się tego nie dowiem, a dorosła ja zdecydowanie woli animowaną wersję opowieści stworzonej przez Neila Gaimana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz