piątek, 27 września 2013

"Faceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości" Katarzyna Gubała

Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 328
Rok wydania: 2013

Dowcipna opowieść, a zarazem dokładny przepis na to, jak znaleźć ukochanego.
Trzydziestoletnia Karolina postanawia rzucić wyzwanie losowi i… zakochać się w odpowiednim mężczyźnie przez Internet. Nie w pijaku, łajdaku, brzydalu czy fajtłapie. W kimś nieidealnym, ale odpowiednim. Do zadania podchodzi metodycznie, jak do najprawdziwszego biznes planu – w końcu chodzi o jej przyszłość!
W sposób zabawny i ze zmysłem praktycznym opisuje swoje zaskakujące przygody z kolejnymi facetami poznanymi w sieci. Jak nie spaprać sobie życia z napotkanym facetem i nie związać się z życiowym nieudacznikiem? To dopiero wyzwanie!
Czy mężczyzna prawie idealny istnieje? Czy Szarlotka go odnajdzie? Czy można szukać miłości za pomocą rozumu i jasno sprecyzowanych kryteriów? Przeczytajcie, a dowiecie się sami! Książka w swym założeniu ma być nie tylko lekturą łatwą i przyjemną. Ma także pełnić rolę przewodnika dla osób, które szukają miłości i chcą ją znaleźć. To podręcznik po świecie Internetu i wirtualnych portali randkowych

Katarzyna Gubała - dziennikarz, reporter, fotograf, redaktor naczelna miesięcznika „Przepis na Ogród”. Jako autorka opowiadań specjalizuje się w tematyce miłosnej, erotycznej i historycznej.

Książka Katarzyny Gubały to dość specyficzna publikacja. „Faceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości” to trochę poradnik, trochę dziennik, w znacznym stopniu powieść epistolarna, tę publikację można zaklasyfikować również jako przedstawicielkę gatunku chick lit. Książa Katarzyny Gubały to zdecydowanie niebanalny utwór – ani to powieść, ani konwencjonalny poradnik.  

Główną bohaterką „Facetów z sieci” jest trzydziestoletnia singielka poszukująca mężczyzny swego życia, to ona jest narratorką w tej książce. Karolina „Szarlotka” to inteligentna, pragmatyczna wrocławianka, która postanawia odnaleźć swoją drugą połówkę pomarańczy. Jak się zabrać do takich poszukiwań? Gdzie współczesna kobieta może znaleźć porządnego, zaradnego i inteligentnego mężczyznę? Szarlotka postanawia wykorzystać Internet.

Bohaterka loguje się na portalu randkowym i zaczyna poszukiwania pana „idealnego”. Dlaczego „idealnego”, a nie idealnego? Ponieważ potencjalny partner wcale nie musi być drugim Bradem Pittem, nie musi być przystojniakiem, nie musi być chodzącą doskonałością. Najważniejsze, by nasz ewentualny towarzysz życia spełniał ważne dla nas wymagania. Bohaterka na samym początku swej internetowej przygody tworzy listę: „czego oczekuję od mężczyzny, jakie cechy powinien posiadać mój potencjalny mąż?”. Taka lista znacząco ułatwia Szarlotce poszukiwania, kobieta wie czego oczekuje od potencjalnego partnera i nie traci czasu na jałową korespondencję z mężczyznami, z którymi nie zbuduje w przyszłości zgodnego związku.

Pierwsze strony „Facetów z sieci” wypełnione są praktycznym poradami dotyczącymi tego, jak zabrać się do poszukiwań mężczyzny naszych marzeń. Narratorka mówi o bezpieczeństwie w sieci, udziela nam praktycznych rad dotyczących tworzenia naszego profilu na portalu randkowym, zwraca uwagę byśmy przed rozpoczęciem naszych poszukiwań zdecydowały czy rozglądamy się za potencjalnym mężem, przyjacielem, a może za mężczyzną, z którym chcemy zadzierzgnąć otwarty związek bez zobowiązań. Po udzieleniu nam kilku cennych wskazówek Karolina przechodzi do opisania typów mężczyzn, których poznała w sieci.

W książce przytoczone zostały obszerne fragmenty korespondencji z facetami, którzy nawiązali kontakt z bohaterką. Autorka dokonuje wstępnej klasyfikacji absztyfikantów na jakich możemy natknąć się w sieci. Niewinny inteligent, niedoskonały podglądacz, zdziecinniały przyjemniaczek, życiowy koneser, kłapouchy to zaledwie kilka z wymienionych przez pisarkę typów mężczyzn. Każdy z tych typów zostaje opisany. Pisarka wymienia wady lub zalety przedstawionych mężczyzn, mówi do kogo pasuje dany facet, bądź dość kategorycznie odradza podtrzymywania znajomości z konkretnym typem.

„Faceci z sieci” to niewątpliwie interesująca publikacja, mimo że znalazłam w niej kilka minusów. Momentami nużyły mnie fragmenty rozmów Szarlotki z potencjalnymi kandydatami. Zdarzało się, że wypowiedzi bohaterów przybierały formę nudnych wykładów, lub przypominały szkolne wypracowania na temat odbytych wycieczek. Uważam również, że postać głównej bohaterki nie jest do końca dopracowana - czasem odnosiłam wrażenie, że Szarlotka to kilka kobiet ukrywających się pod jednym pseudonimem (W tym miejscu można nieco wytłumaczyć autorkę: „Faceci z sieci” to książka, która została oparta na faktach. Autorka zebrała relacje kobiet szukających partnera przez Internet i zlepiła owe opowieści w jedną historię).  Karolinie zdarzało się  postępować wbrew wyznawanym przez nią zasadom – najpierw kategorycznie odradzała spotkanie się z dopiero co poznanym w sieci mężczyzną, a później sama umawiała się z facetem, który tylko raz do niej zadzwonił. Szarlotka na pierwszej randce wsiadła do samochodu dopiero co spotkanego w realu mężczyzny – i tutaj bohaterka postąpiła wbrew zasadom bezpieczeństwa. Niekonsekwencja Szarlotki dość mocno mi przeszkadzała i spotęgowała poczucie, że czytam o przygodach zupełnie różnych kobiet.  

Książka Katarzyny Gubały nie jest ideałem - powyżej napisałam jakie elementy szczególnie nie przypadły mi do gustu – ale nie oznacza to, że uważam ją za pozycję słabą. Tak, nie podobało mi się kilka rzeczy, ale są to drobne usterki, które  nie wpłynęły znacząco na moją ocenę. Książka autentycznie mnie zaciekawiła i z dużym zainteresowaniem czytałam o kolejnych internetowych znajomościach głównej bohaterki.  

Komu polecam książkę Katarzyny Gubały? Myślę, że ta publikacja to idealna propozycja dla kobiet, które chciałyby znaleźć w sieci mężczyznę „idealnego”. Interesuje was na kogo możemy trafić podczas poszukiwania drugiej połówki? Nie poszukujecie życiowego partnera, ale jesteście ciekawe, jak może wyglądać korespondencja z mężczyznami poznanymi w sieci? A może macie ochotę przeczytać jakiś interesujący utwór z gatunku chick lit? Jeśli na któreś z moich pytań odpowiedziałyście „Tak”, to bez wahania możecie sięgnąć po „Facetów z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości”. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

sobota, 21 września 2013

"Zmysłowa gra" Stephanie Chong

Seria: Company of Angels (tom 1)
Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2011

Serena jest aniołem stróżem i ma misję do wykonania. Ośmiela się przekroczyć próg tajemniczego nocnego klubu, by uratować swojego podopiecznego - wschodzącą gwiazdę Hollywood - który wpadł w złe towarzystwo. Na jej drodze staje niebezpieczny i przystojny arcydemon Julian.  

Choć obiecał sobie, że już nigdy nie straci głowy dla żadnej kobiety, Julian czuje, że seksowna i urocza anielica budzi w nim uśpione od wieków emocje.
 

Ich zmysłowa gra, w której stawką jest ludzkie życie, może skazać ich na męki w piekle lub... wieczność niebiańskich rozkoszy. 

„Zmysłowa gra” Stephanie Chong to tendencyjny romans paanormalny skierowany do starszych czytelniczek. Pisarka miała interesujący pomysł na fabułę. Muszę przyznać, że wątek walki anioła z demonem zapowiadał się bardzo interesująco. Niestety rzeczywistość całkowicie rozminęła się z moimi wyobrażeniami o tym tytule.

Powieść Chong to banalna i nudna historia, oparta na bardzo słabiutkim i kiczowatym pomyśle. W powieściowym uniwersum aniołami, tudzież demonami, zostają ludzie, którzy zmarli. W zależności od tego, w jaki sposób żył dany człowiek, może zostać on aniołem lub demonem – od razu powiem, że taka koncepcja aniołów i demonów wcale mi się nie podoba. Po  śmierci ludzie zachowują swe ziemskie ciała, mieszkają na Ziemi, normalnie pracują, zachowują swe ludzkie potrzeby i słabostki – wątek paranormalny został odarty z jakiegokolwiek mistycyzmu. I po co było to wszystko? Autorka równie dobrze mogła napisać powieść  o zwykłej nauczycielce jogi, która próbuje nawrócić zdeprawowanego, zepsutego biznesmena. Ta opowieść jest beznadziejna.

Wątek nadprzyrodzony jest rozpaczliwie głupiutki, a fabuła tej powieści leży i kwiczy. Wydaje się, że najważniejszą sprawą w życiu głównych bohaterów jest ich wzajemna fascynacja. Kluczowym elementem fabuły są rozmyślania typu: jak skusić anioła i zaciągnąć go do łóżka (myśli Juliana) oraz czy ulec przystojnemu demonowi (myśli Sereny). Bardzo obiecujący wątek walki o duszę został potraktowany po macoszemu. Powieść miała potencjał, ale autorka wolała napisać przesłodzony, schematyczny romans.

„Zmysłowa gra” to przepełniony erotyzmem, naiwny romans paranormalny. Nie znalazłam w tym tytule niczego, co przypadłoby mi do gustu. Bohaterowie niezwykle mnie irytowali, irytował mnie ich niby nadprzyrodzony status.

Anioły i demony zawsze kojarzyły mi się z silnymi, mistycznymi istotami, które nie mają słabości, tymczasem Chong wykreowała te istoty jako zwykłych ludzi. Co to za anioły? To myślące o zakupach i facetach młode kobiety, prowadzące normalne życie – gdzie w tym wszystkim miejsce na mistykę i magię? Czytając o tym, jak Serena i jej przyjaciółka przekopują szafę w poszukiwaniu odpowiedniego stroju na przyjęcie u Juliana, chciało mi się śmiać z niedorzeczności tej sytuacji. Podobne uczucie towarzyszyło mi kiedy Serena zafundowała sobie depilację okolic intymnych. No litości. przecież to absurd! Najważniejszą sprawą dla anioła jest sukienka i gładkie ciało? A co z Nickiem, którego w międzyczasie kuszą dwa potężne demony? – A niech się chłopak stoczy, przecież jego anioł stróż też musi się zabawić!    

Kicz, kicz i jeszcze raz kicz drodzy Państwo. Słabizna i idiotyzm.

Lubię romanse, lubię powieści z wątkami nadprzyrodzonymi, ale lektura tego tytuły niezdrowo podniosła mi ciśnienie. Za mało było w tej powieści ciekawych wydarzeni, za dużo było ckliwych rozmyślań i dialogów, za dużo było kretyńskich pomysłów. Anioły wcale nie przypominały aniołów i tylko demony (z wyjątkiem Luciana) postępowały zgodnie ze swą naturą.

Powieść Stepchanie Chong okazała się okropna. Nie polecam tego tytułu.

piątek, 20 września 2013

"Fabrykantka aniołków" Camilla Läckberg

Cykl: Saga o Fjällbace (tom 8)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 492
Rok wydania: 2012

Wielkanoc 1974. Z Valö, małej wyspy w pobliżu Fjällbacki, znika bez śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad wielkanocny, ale w domu nie ma nikogo, znikają wszyscy z wyjątkiem rocznej córeczki Ebby.
Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby.
Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschniętej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?

Siadam wygodnie w fotelu. Pod ręką mam ciepłą herbatę gruszkowo-karmelową. W dłoniach trzymam słusznych gabarytów powieść mojej ulubionej autorki skandynawskich kryminałów. Camilla Läckberg po raz ósmy zabiera mnie w podróż Fjällbacki. Znów towarzyszę Erice i Patrikowi, z przyjemnością czytam o tym, co nowego słuchać w życiu bohaterów. Złoszczę się na Annę i smucę z powodu Martina, Mellberg jak zwykle mnie rozśmiesza, Erika nieco drażni mnie swym wścibstwem i niefrasobliwością.

Ponowne odwiedziny u dobrze znanych mi bohaterów są niezwykle przyjemne, ale nie tylko chęć poznania ich dalszych losów przyciągnęła mnie do „Fabrykantki aniołków”. Uwielbiam wielowarstwowe intrygi konstruowane przez skandynawską pisarkę. Camilla Läckberg uraczyła mnie kolejnym porywającym kryminałem z mocno wyeksponowanymi wątkami obyczajowymi i psychologicznymi, w którym przeszłość miesza się z teraźniejszością.

Valö rok 1974, z ośrodka kolonijnego znika dyrektor wraz z całą rodziną. Wydaje się, że Elvanderowie wyparowali. Anonimowy informator zadzwonił na posterunek w Tanumshede i poinformował funkcjonariuszy, że na wyspie doszło do nieszczęścia. Oddelegowani do sprawdzenia zgłoszenia policjanci znaleźli jedynie małą dziewczynkę – Ebbę - wędrującą po opustoszałym domu. Wszystko wyglądało tak, jakby gospodarze wyszli w środku obiadu. Badający sprawę funkcjonariusze nie odnaleźli żadnych śladów mogących dać im wskazówkę dotyczącą zagadkowego zniknięcia Elvanderów. Tajemnica zagibięcia rodziny przez lata nie dawała spokoju biorącemu udział w interwencji Göscie.

Po kilkudziesięciu latach do ośrodka kolonijnego powraca Ebba. Kobieta i jej mąż przeżyli niedawno osobistą tragedię i próbują zacząć swe życie od nowa. Ebba obejmuje dziedzictwo po rodzinie, której nie pamięta. Komuś wyraźnie nie w smak, że kobieta wróciła i zajęła się remontem. Tajemniczy człowiek podpala dom. Kiedy pod podłogą zostają odkryte ślady krwi, policjanci zaczynają przypuszczać, że sprawa podpalenia ma bezpośredni związek z nierozwiązanym śledztwem z roku 1974.

Co mogę napisać o „Fabrykantce aniołków”, czego nie pisałam o innych tomach cyklu? Chyba nic. Pisarka prezentuje ten sam, dobrze znany mi styl narracji.

Läckberg po raz kolejny zafundowała mi przednią rozrywkę. Bardzo lubię wielowątkowość powieści Camilli. Zawsze z przyjemnością obserwuję, jak z pozoru niepowiązane ze sobą wątki zaczynają tworzyć spójną całość. Bardzo lubię sagę o Fjällbace – z radością czytam o kolejnych niesamowitych i tajemniczych sprawach kryminalnych, z ogromnym zainteresowaniem śledzę wątki toczące się w teraźniejszości i z nie mniejszym zaangażowaniem czytam o wydarzeniach, które miały miejsce w dalekiej przeszłości. Podoba mi się obecność wątków obyczajowych i społecznych.

Lektura powieści Camilli Läckberg zawsze dostarcza mi wiele przyjemności.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

niedziela, 8 września 2013

"Latarnik" Camilla Läckberg

Cykl: Saga o Fjällbace (tom 7)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 496
Rok wydania: 2011

Jasna, letnia noc. Młoda kobieta wskakuje do samochodu. Chwyta kierownicę w zakrwawione dłonie. Wraz z synkiem znajdującym się na tylnym siedzeniu ucieka do jedynego znanego jej bezpiecznego miejsca − na wyspę Gråskär nieopodal Fjällbacki.
Kilka dni później w swoim mieszkaniu zostaje zamordowany Mats Sverin, człowiek rzetelny i powszechnie lubiany, który po latach nieobecności powrócił do Fjällbacki, by zostać szefem gminnego wydziału finansów. Inspektor Patrik Hedström i policja w Tanumshede prześwietlają jego przeszłość i na jaw wychodzą rozmaite tajemnice. Okazuje się, że mężczyzna przed śmiercią odwiedził Gråskär, czyli Wyspę Duchów, jak ją nazywają okoliczni mieszkańcy...

Poprzedni tom Sagi o Fjällbace zakończył się w niesamowicie emocjonującym momencie. W życiu głównych bohaterów doszło do wielu tragedii. Kiedy w moje ręce trafił wreszcie „Latarnik”, czułam ogromną ekscytację – nareszcie dowiem się, co takiego stało się z Patrikiem, Eriką i Anną!

Akcja „Latarnika” nie rozpoczyna się bezpośrednio po „Syrence”. Camilla Läckberg nie wznawia opowiadania w momencie, w którym zakończył się poprzedni tom – autorka opisuje wydarzenia, do których dochodzi kilka miesięcy po nieszczęśliwym wypadku, który spotkał bohaterów. Patrik, Erika Dan i Anna próbują poradzić sobie z nieszczęściami, które na nich spadły. Patrik stara się zwolnić tempo, próbuje zadbać o swe zdrowie, jednak średnio mu to wychodzi. Kiedy w mieszkaniu w Fjällbace zostają odnalezione zwłoki Matsa Sverina, a trójka chłopców trafia do szpitala z powodu spożycia narkotyków, Patrik nie może usiedzieć na miejscu. Hedström po raz kolejny bardzo mocno angażuje się w prowadzoną przez policjantów z Tanumshede sprawę.

Autorka - jak zwykle zresztą - genialnie poprowadziła narrację. Z pozoru niepowiązane ze sobą wątki tworzą splątaną sieć intryg. Półsłówka i niedopowiedzenia podsycają ciekawość czytelnika. Co łączy postać Sverina i kobiety, która po wielu latach powraca na samotną wyspę duchów. Kim jest Annie i jakie traumatyczne wydarzenie przywiodło ją i jej dziecko na bezludną wysepkę, na której przebywają duchy zmarłych? Rozwiązanie historii jest interesujące, choć w pewnym momencie udało mi się częściowo odkryć na czym polega tajemnica uciekinierki.

Läckberg stworzyła ekscytującą opowieść, w której po raz kolejny został poruszony problem przemocy w rodzinie. Pisarka ukazała, jak trudno wyrwać się z toksycznego związku. Läckberg pokazała zakulisowe działania organizacji pomagającej maltretowanym kobietom. Praca takich stowarzyszeń nie jest łatwa, trafiają do nich kobiety, którym nie pozostały już inne opcje ratunku dla niej i jej dzieci. Agresywni mężowie nieraz odnajdują swe żony, a kiedy do tego dochodzi koszmar rozpoczyna się na nowo. W pewnym momencie zaszczuta kobieta może dojść do wniosku, że lepiej spróbować wrócić do oprawcy, lepiej wybłagać jego przebaczenie i zaakceptować swój los, niż ciągle uciekać i bać się własnego cienia. Wątek Madeleine (kobiety, która uciekła od brutalnego męża – przestępcy) bardzo mną wstrząsnął, a jego zakończenie wywołało moje przygnębienie. Dobro nie zawsze triumfuje w prawdziwym życiu i Läckberg to pokazuje.  

W „Latarniku”, podobnie jak w innych tomach, pojawiają się retrospekcje. Tym razem reminiscencje nie dotyczą bezpośrednio żadnego z bohaterów, a opisują historię kobiety, która wraz z mężem-latarnikiem i jego pomocnikiem mieszkała na wyspie Gråskär w roku 1870. Opowieść o żonie latarnika jest interesująca, a obecność duchów dodatkowo uatrakcyjnia fabułę powieści.

Siódmy tom sagi czytałam z tak ogromnym przejęciem i zaangażowaniem, jakie towarzyszyło mi wcześniej przy lekturze „Kaznodziei” i „Kamieniarza”. Fabuła tej powieści była niesamowicie wciągająca. Pisarka doskonale budowała napięcie. „Latarnik to powieść, którą się połyka, a nie czyta. Camilla Läckberg po raz kolejny zabrała mnie w pasjonującą, pełną tajemnic i intryg podróż po Fjällbace.   

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.


niedziela, 1 września 2013

"Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" Philip. K. Dick

Wydawnictwo: Rebis, audioteka.pl
Łączny czas nagrania:  6 godzin 43 minuy
Lektorzy: Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra, Anna Dereszowska, Łukasz Simlat, Katarzyna Warnke, Magda Popławska, Krzysztof Materna, Agnieszka Grochowska, Bartłomiej Topa, Michał Staszczak, Agata Kulesza, Krzysztof Banaszyk, Krzysztof Dracz, Grzegorz Falkowski, Dariusz Odija, Krzysztof Skonieczny, Marian Dziędziel, Miłogost Reczek, Zbigniew Konopka, Jacek Braciak, Grzegorz Pawlak, Krzysztof Radkowski, Magdalena Kuta, Maria Maj, Krystyna Czubówna, Damian Kulec, Joanna Pach-Żbikowska, Piotr Bondyra, Ala Sajewicz, Janusz Komorowski, Grzegorz Gutkowski, syntezator mowy Ivona

Książka, na podstawie której Ridley Scott nakręcił Łowcę androidów. Obejrzawszy ten film, Dick uznał ponoć, że grający tytułowego eksterminatora Harrison Ford dostał zlecenie i na niego...

"Co to jest człowiek? To pytanie jest tematem Blade runnera i żeby na nie odpowiedzieć, stworzył Dick człowieka sztucznego...

W powieści Blade runner sztuczni ludzie to nie poczciwe roboty Asimova z wmontowanymi bezpiecznikami moralności zwanymi trzema prawami robotyki. Androidy Dicka są groźne, bo są kłamstwem, wyglądają jak ludzie, ale brakuje im człowieczeństwa - poczucia winy, współczucia, sumienia...

Łowca zbiegłych androidów Rick Deckard poddaje je testowi na współczucie. Istoty niezdolne do współczucia likwiduje. Tylko co dzieje się z jego współczuciem?”

z przedmowy Lecha Jęczmyka 

„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” w wersji audio  to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tak genialnie przygotowanym audiobookiem. Klasyka literatury science-fiction uzyskała fenomenalną, dźwiękową oprawę.

Pierwszą rzeczą, która uderzyła moje bębenki słuchowe była muzyka. „Blade runner” ma bardzo nastrojowe, jazzowe intro przygotowane przez zespół Pink Freud. Intro, a także ścieżka dźwiękowa nagrane przez zespól były świetne. Jazzowa muzyka rewelacyjnie budowały nieco mroczną, duszną atmosferę wypełniającą uniwersum wykreowane przez Dicka. Słuchając podkładu przygotowanego przez Pink Freud, wyobrażałam sobie zasnute mgłą i innymi substancjami ponure, szare miasto, które przemierza samotny łowca polujący na zbiegłe androidy. Według mnie muzyka bardzo fajnie zgrała się z treścią powieści.

Drugim elementem, który mnie pozytywnie zaskoczył był lektor, a raczej lektorzy – w wypadku tego audiobooka nie mamy do czynienia z czytaniem i interpretacją tekstu przez jedną osobę, dostajemy świetnie wyreżyserowane słuchowisko, w którym każdy bohater zostaje obdarzony indywidualnym głosem. Obsada audiobooka jest gwiazdorska – Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra, Anna Dereszowska, Agata Kulesza, to tylko kilkoro aktorów, którzy brali udział w tym rewelacyjnym projekcie.

Trzecim detalem, który wbił mnie w fotel były efekty dźwiękowe. Audiobook powstał przy użyciu techniki nagrania binauralnego, nie przybliżę wam szczegółów technicznych, ale w skrócie powiem, że chodzi o dźwięk w formie 3D – słuchałam powieść przez słuchawki, więc w pełni doświadczyłam niezwykłości takiej formy nagrania. Odbiorca tekstu ma wrażenie, jakby był w samym środku wydarzeń, dźwięki tła są mistrzowsko dopracowane – głos telewizora w tle, spadające krople wody, dźwięk chodzenia po metalowych schodach, słabnące wypowiedzi bohaterów w momencie, w którym oddalają się oni od swych rozmówców oraz wiele innych efektów dźwiękowych sprawiło, że bardzo dokładnie wyobrażałam sobie miejsce, w którym toczyła się akcja.  

Ścieżka dźwiękowa to prawdziwa bajka, choć z przykrością muszę przyznać, że twórcom nagrania zdarzyło się kilka wpadek – niekiedy dźwięki tła były tak głośne, że zlewały się z wypowiedziami bohaterów, uniemożliwiając słuchaczowi ich pełne zrozumienie. Zapewne znajdą się osoby, którym nie spodoba się „bogata” forma tego nagrania. Nie każdy będzie umiał skupić się na treści powieści, kiedy będą rozpraszały go różnego rodzaju odgłosy płynące z tła. Mnie ten audiobook urzekł, słuchałam go z dużą przyjemnością.

Napisałam dużo o technicznej stronie audiobooka, ale co z treścią nagranej powieści?

„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” jest utworem wpisującym się w klasykę literatury science-fiction. Philip K. Dick poruszył w swej powieści problematykę dotyczącą tożsamości i człowieczeństwa. Autor pyta o to czym jest człowiek, co odróżnia go od innych bytów. Rozważania głównego bohatera dotyczące kondycji ludzkiej stanowią zasadniczy motyw powieści Dicka.   

Powieściowe uniwersum to świat przyszłości zniszczony przez kolejną wojnę. Środowisko jest pełne radioaktywnego pyłu niszczącego niewielkie skupiska życia oraz ludzi, którzy nie zdecydowali się na kosmiczną emigrację. W świecie przyszłości ludzie walczą z androidami nielegalnie przebywającymi na Ziemię. Główny bohater, łowca androidów Rick Deckard otrzymuje zadanie wytropienia i zniszczenia sześciu wysoce zaawansowanych technicznie humanoidalnych androidów Nexus-6. Roboty są sprytne i praktycznie niemożliwe jest ich odróżnienie od ludzi, jedyną rzeczą, której nie posiadają „andki” są uczucia, a konkretnie umiejętność współczucia innym istotom. Deckard, uzbrojony w test sprawdzający umiejętność empatii rusza w miasto. Jego celem jest odszukanie i usunięcie nielegalnie przebywających na Ziemi androidów. W trakcie misji u bohatera rozwiną się bardzo niepożądane, z punktu widzenia łowcy, uczucia. 

„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” to pierwsza powieść Philipa K. Dicka, jaką miałam okazję poznać. Treść książki jest ciekawa, ale najbardziej zauroczyło mnie rewelacyjne nagranie tego klasycznego dzieła literatury science-fiction.